1.02.2015
Dzisiaj po raz pierwszy zimą biegałam 🙂 Zawsze albo przenoszę się na bieżnię mechaniczną, albo w ogóle nie biegam… A wszystko dlatego, że szybko się przeziębiam, a gardło i zatoki to moje słabe punkty. Niewiele trzeba abym była chora… A najgorsze jest to, że nie potrafię oddychać przez nos w trakcie biegu. Muszę przez usta…
Dlatego też nigdy nie biegam zimą a dzisiejsze bieganie po śniegu było moim pierwszym w życiu 🙂 Ale podobało mi się 🙂 Dziś była fajna pogoda, 2 stopnie na plusie, lecz śnieg jakoś się trzyma, szczególnie w lesie. A to po lesie właśnie biegałam. Słoneczko, piękny śnieżny krajobraz. Aż chciało się biec 🙂
Dzisiejsze bieganie było moim pierwszym w tym roku i pierwszym po dłuższej przerwie. Przebiegłam aż 3,18 km w zawrotnym czasie 30 minut 🙂 Ale były przerwy na robienie zdjęć telefonem i podciąganie ciuchów bo spodnie mi spadały cały czas 🙂 Biorąc pod uwagę, że po śniegu trudniej się biega to było dziś super. Nawet się nie zmęczyłam. Pobiegałabym dłużej ale stwierdziłam, że po takiej przerwie nie będę szaleć. A poza tym mój M. na mnie czekał bo przyjechaliśmy razem. Obiecałam mu, że nie będę długo 🙂
Dzisiejszy bieg był testem sprawdzającym jak zachowają się moje zatoki i gardło. Narazie jest ok. Nogi też nie bolą 🙂 I już mam ochotę pobiegać jutro, choć na osiedlu śnieg i lód. Zobaczymy.