Kilkudniowy urlop. Przyznaję, że był to pierwszy urlop na który zabrałam buty biegowe i z nich korzystałam. I przyznaję, że mi się to podobało 🙂 Na miejscu okazało się, że trasy do biegania, które wymyśliłam sobie w domu wyglądają zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam. Spontanicznie wymyślałam nowe 🙂
Najbardziej jednak lubiłam biegać wzdłuż Grajcarka. Nie ja jedna, mnóstwo osób biegało tam wieczorami. Niby trasa ta sama, ale widoki na góry za każdym razem inne, w zależności od pory dnia, godziny, pogody. Czasem aż nie można było oderwać oczu. Oczywiście głównym punktem programu było chodzenie po górach. Popołudniami spacery, potem wieczorkiem wymykałam się na bieganie i szybki prysznic po powrocie aby często po raz kolejny iść na spacer, tym razem wieczorny, z moim M. Nie miałam problemów z zaśnięciem. Tych kilka dni bardzo szybko minęło, do tej pory dziwię się, że nie brałam wcześniej butów biegowych na wakacje. To był duuuuży błąd 🙂