23.04.2017
Wczoraj zajmowałam się organizacją biegu i patrzyłam jak inni biegają (9 Bieg Częstochowski) – dzisiaj zmiana 🙂 Dziś ja mogłam sobie pobiegać 🙂 I jestem z tego powodu bardzo zadowolona, chociaż jak dzisiaj wstawałam o 4 nad ranem po czterech godzinach snu to moją jedyną myślą było: po co ja się tam zapisałam? 🙂 Wstaję w niedzielę o świcie zamiast w końcu się wyspać, jadę do Warszawy 220 km po to, żeby pobiegać po mieście jakbym nie mogła pobiegać po swoim i jeszcze za to zapłaciłam! To nie jest normalne 🙂
Jeszcze w samochodzie byłam nieprzytomna i śpiąca a bieganie było ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę… Ale całe szczęście to minęło po przyjeździe na miejsce – atmosfera biegania zrobiła swoje 🙂 Kolega odebrał mi wcześniej pakiet i podał mi go przed startem. Pokręciliśmy się przed miasteczkiem biegaczy, potem ja w środku i już nie mogłam doczekać się biegu 🙂 Było zimno ale całe szczęście nie padało. No, pół godziny przed startem przyszła chmura i zaczął padać śnieg ale tylko przez chwilę. Bardzo podoba mi się atmosfera na Orlenie – prawdziwe biegowe święto. Start był taki sam jak w ubiegłym roku – Oshee w jedną stronę, Maraton w drugą. Oczywiście zanim ja ruszyłam to trochę to trwało ale dzięki temu mogłam pokibicować maratończykom. Jedni pozdrawiali drugich, biliśmy sobie wzajemnie brawo, przebijaliśmy „piątki”.
Po starcie oczywiście zaraz zrobił się korek, dokładnie w tym samym miejscu co rok temu. Ale potem było już dobrze. Biegłam sobie spokojnym, treningowym tempem ciesząc się biegiem. Żartowałam sobie z innymi biegaczami jak trafiało się rozrywkowe towarzystwo, przebijałam „piątki” z kibicującymi dzieciakami, dziękowałam kibicom na trasie za doping. Po prostu fajnie się bawiłam 🙂 Biegło mi się dobrze, czasem tylko zerkałam na zegarek. Od 8 km zaczęłam wyprzedzać ludzi a im bliżej mety tym szybciej biegłam. W ogóle nie byłam zmęczona i chętnie jeszcze bym pobiegała 🙂 Nie dałam z siebie wszystkiego, na mecie miałam mnóstwo siły i energii. Bieg typowo rekreacyjny. Potem dane z zegarka potwierdziły to: najwolniejszym kilometrem był pierwszy 🙂 (korek za startem) a najszybszy – ostatni 🙂 Od 6 km biegłam coraz szybciej, każdy następny kilometr był szybszy a dwa ostatnie najszybsze ze wszystkich 🙂 I było mi mało biegania! 🙂 Za metą dostałam piękny medal, wodę i napój. Organizacja Miasteczka Biegaczy na 5+ 🙂 Można było zrobić sobie zdjęcie w ramce z napisem „Finisher” ja jednak nie miałam przy sobie telefonu. M. czekał w umówionym miejscu przed Miasteczkiem. Poszliśmy jeszcze na „resztki” Expo a potem czekaliśmy na finisz pierwszej trójki Maratończyków.
Z biegu wracałam baaardzo zadowolona 🙂 Już dawno tak dobrze mi się nie biegło i tak dobrze nie bawiłam się na biegu 🙂 Aż szkoda, że to była tylko „dyszka”. Muszę kiedyś na Orlenie pobiec w tą drugą stronę 🙂 Na takich biegach jak dzisiejszy cieszę się bardzo, że jestem częścią tego „biegowego świata”, że mogę przeżywać te emocje i cieszyć się swoją pasją. Jak ja mogłam dzisiaj nie chcieć jechać do Warszawy??!! 😀
Mało mi było biegania więc nie był to mój ostatni dziś bieg 🙂 Po południu w Częstochowie odbywał się 4 Bieg Miłosierdzia – bieg charytatywny. Gdy wracaliśmy M. zażartował sobie pytając czy idziemy na bieg bo zdążymy. Obróciło się to przeciwko niemu, gdyż natychmiast podchwyciłam temat i byłam jak najbardziej „za” 🙂 Wyszło tak, że po powrocie z Warszawy w domu byliśmy godzinę i pojechaliśmy na bieg 🙂 M. twierdził, że on nie będzie brał udziału i poczeka na mnie w samochodzie. A ostatecznie nie tylko wziął udział ale przebiegł całą trasę! 🙂Na biegu nie było pomiaru czasu, ważne było aby pokonać całą trasę w specjalnej koszulce z logo sponsora. Wtedy sponsor przekazywał określoną kwotę na dany cel – w tym roku dochód przekazany był na leki dla seniorów. Biegliśmy sobie razem, M. nadawał tempo i co trochę pytał ile przebiegliśmy 🙂 Jestem z niego bardzo dumna 🙂 Teraz siedzi i marudzi, że wszystko go boli 🙂 Jak wróciliśmy do domu to spytał się mnie, czy idę pobiegać. Ja na to – oczywiście, do trzech razy sztuka! Jego mina była bezcenna 😀 Oczywiście już nie poszłam. Rano do pracy a potem na zajęcia NW dla Seniorów muszę więc być na chodzie 🙂 To był baaaardzo biegowy weekend 🙂