24.02.2017
Dzisiaj wypada moje małe coroczne święto – rocznica pierwszego wyjścia na bieganie a tym samym początek mojej biegowej przygody. Dzisiaj mija 9 lat od tamtego momentu. Jak to szybko zleciało!!!
Chciałam tradycyjnie uczcić to bieganiem ale dzisiaj się poddałam. Rano bardzo ambitnie naszykowałam sobie rzeczy do biegania. Potem poszłam do sklepu. Po drodze zastanawiałam się jak to bieganie będzie wyglądało i gdzie pobiec żeby mnie nie zwiało z chodnika. Ale miałam duże wątpliwości czy w ogóle ma to sens przy tej wichurze. Zdecydowałam o tym w momencie gdy wchodziłam do sklepu. Najpierw nie mogłam otworzyć drzwi bo tak wiało a potem nie mogłam ich zamknąć! O mało nie wyrwało ich z zawiasów…
Stwierdziłam, że bieganie nie ma najmniejszego sensu… Trudno, rocznicę uczczę jutro 🙂 Może wiatr się już uspokoi…