31.07.2016
Dzisiaj z rana wybraliśmy się na bieg do Dąbek. Był to ważny punkt programu mojego urlopu 🙂 Miejsce wyjazdu na urlop było tak zaplanowane, żebym mogła wziąć udział w biegu i aby nie było bardzo daleko. Raczej nie przeszłaby ponownie taka wyprawa jak w ubiegłym roku do Szczecinka 😀 Choć i teraz nie obyło się bez marudzenia mojego M. Dobrze, że wyjechaliśmy wcześniej, bo między Darłowem a Dąbkami jest remontowana droga, ruch wahadłowy i korki… My jeszcze nie mieliśmy tak źle, ale potem było gorzej. Biegacze przez ten dojazd po spóźniali się na bieg. Miał on wystartować o 12, ale o 11.50 spiker poinformował, że będzie 30 minut opóźnienia.
Mega kolejka w biurze zawodów – ja byłam na tyle wcześnie, że jeszcze jej nie było. Ale też biuro zawodów było niezbyt dobrze przygotowane – od wydawania numerów było jedno stanowisko, więc nie ma się co dziwić, że wolno to szło. Bieg wystartował o 12.30, temperatura powietrza 26 stopni, w pełnym słońcu. Całe szczęście trasa biegu nie wiodła tylko po otwartej przestrzeni. Bieg traktowałam rekreacyjnie, zastanawiałam się jak mi pójdzie, gdyż moje nogi w ciągu minionego tygodnia były mocno eksploatowane. Poza tym na takich biegach zazwyczaj startują ścigacze tak więc jak bym nie pobiegła to i tak byłabym gdzieś na końcu 🙂 T
rasa biegu prowadziła uliczkami Dąbek oraz lasem przy wydmach, dwie pętle po 5 km. Uliczkami w słońcu, w lasku upragniony cień. Najprzyjemniej biegło mi się lasem, gorzej w słońcu. Nie lubię biegać w wysokiej temperaturze, dlatego do biegu podeszłam z dystansem. Truchtałam sobie wolniutko i oczywiście znowu byłam gdzieś na końcu. Przez chwilę mogłam poczuć się jak zwycięzca – gdy kończyłam pierwszą pętlę, zbliżała się do mnie pierwsza kobieta kończąca bieg. Zrobiono jej owację a gdy przebiegałam przez metę spiker mówił „witamy na mecie zwyciężczynię wśród kobiet” – oczywiście nie do mnie 🙂 Ale przez chwilę mogłam poczuć jak to jest. I pobiegłam na drugie kółeczko 🙂 No cóż, bieganie 10 km w czasie 30 minut raczej mi nie grozi 🙂
Na mecie odebrałam piękny medal. Dla biegaczy przygotowana była zupa rybna, w końcu bieg nadmorski 😉 Ogólnie bieg fajny, dwa punkty z wodą, na jednym z nich można też było dostać wodę w butelce. Kurtyna wodna zrobiona przez strażaków była cudna 🙂 Na organizację nie mogę narzekać. Za to ludzie narzekali, że ciężko się biegło, że było duszno w lesie. Myślę, że słońce zrobiło swoje a mnie akurat w lesie biegło się najprzyjemniej. Oczywiście słońce zaszło za chmury jak tylko wyszłam spod prysznica… Przynajmniej przyjemniej nam się wracało. A po drodze zahaczyliśmy o Darłowo i zajrzeliśmy na plażę, gdzie stacjonował w ten weekend TVN z akcją „Pomoc Mierzona Kilometrami”.