24.07.2017
Wczoraj przyjechaliśmy nad morze. Nie obyło się bez dodatkowych atrakcji. Otóż przyjechałam nad morze z biegunką… Już nie będę opisywać szczegółów, w każdym razie jestem nieźle wymęczona i odwodniona 🙁 A toaleta jest miejscem, w którym spędzam najwięcej czasu… Jednak wczoraj stwierdziłam, że dzisiaj rano będę biegać brzegiem morza choćbym miała biegać w deszczu i w pampersie (wczoraj wieczorem zaczął padać deszcz).
Całe szczęście deszcz nie padał a i pampers nie był potrzebny (leki w końcu zadziałały). O poranku było zachmurzone, jednak jak biegałam nieśmiało zaczęło się pokazywać słońce. Pobiegłam najpierw deptakiem, który został przedłużony o około kilometr a potem wbiegłam na plażę i biegałam brzegiem morza. Wspaniałe uczucie! Dopiero wtedy poczułam jak mi tego brakowało! Uwielbiam takie poranki! Bieganie to trochę za mocno powiedziane – szybko brakło mi sił… Biegunka zrobiła swoje… Bardzo mnie osłabiła. Były przerwy na robienie zdjęć, mogłam wtedy też odpocząć. Chwilę posiedziałam na plaży. Wracałam brzegiem morza i kawałek pobiegłam boso po wodzie. Miałam frajdę jak małe dziecko 🙂 Na kwaterę wróciłam przemoczona, cała w piachu ale szczęśliwa 🙂
W sumie przebiegłam 9 km – planowałam około 5 bo przez tą biegunkę nie biegałam parę dni, sił też brakuje. Ale nie chciało mi się wracać tak było fajnie! 🙂
Dzień w ogóle bardzo aktywny – spędziliśmy go spacerując. Do wieczora zrobiliśmy niecałe 20 km a dzień się jeszcze nie skończył 🙂 Od rana łącznie z bieganiem zrobiłam 32858 kroków według mojego zegarka. Dzienna norma to podobno 10000 kroków więc już zaliczyłam 3 dni aktywności 🙂 Jednego jestem pewna – na pewno będzie mi się dobrze spało, zwłaszcza że nie będę już musiała wstawać w nocy x razy do kibelka…
